Znieważenie-chcę iść do sądu

dział poświęcony stosunkom cywilnoprawnym pomiędzy osobami fizycznymi i osobami prawnymi

Postprzez laporteki » Cz, 21 wrz 2006, 14:02

Hej, wyslalam Ci maila.
pozdrawiam
laporteki
 

znieważenie?

Postprzez zatroskana » Śr, 1 lis 2006, 13:28

Witam
czy uzycie slow: k...mac
to zniewazenie?
rozmowa zostala nagarana.
na sam koniec padlo slowo 'z..ira' (nie wiem czy moge wpisac to slowo tutaj, wiec dodam ze w miejsce kropek powino byc 'dz').
Osoba uzywajaca wulgaryzmow przeprosila przez inna osobe.
Jak taka sytuacja wyglada w swietle prawa?
to jedyne wulgaryzmy jakie padly.
nie wiem czy moge isc z tym do sadu i jakie mam szanse.
pozdrawiam
zatroskana
 
Posty: 0
Dołączył(a): Cz, 1 sty 1970, 02:00

Postprzez Dredd » Śr, 1 lis 2006, 15:06

czy uzycie slow: k...mac
to zniewazenie?


Same w sobie słowa te są najczęściej po prostu przekleństwem, wulgaryzmem, a nie zniewagą.
Ich używanie w miejscu publicznym może być wykroczeniem.

Ostateczna ocena czy było to znieważenie czy wykroczenie powinna być jednak dokonywana przy znajomości pełnego kontekstu sytuacji, a nie tylko na podstawie wyrwanych ze zdarzenia dwóch słów.

slowo 'z..ira'


Podobnie jak wyżej należałoby zbadać cały kontekst całej sytuacji. Choć to słowo jako skierowane "ad personam" zapewne prędzej może być zniewagą niż poprzednie dwa.

nie wiem czy moge isc z tym do sadu


Iść do Sądu zawsze można tylko nie zawsze warto.

i jakie mam szanse.


Nie wiem. Dysponując tym co napisałaś dotąd nie sposób to oceniać.
Dredd
 
Posty: 0
Dołączył(a): Cz, 1 sty 1970, 02:00

Postprzez laporteki » Cz, 2 lis 2006, 12:01

Hej, mam za soba kolejna rozprawe, nastepna ma byc za 2 tygodnie, podobno to juz bedzie ta ostatnia ale sadzac po tym ile mialo byc tych "ostatnich"..nie wiem :)
nie czytalam jeszcze dokumentow z ostatniej rozprawy, robie to zawsze kilka dni przed sprawa zeby sie nie stresowac potem 2 tygodnie
ALE
sedzina zapytala sie mnie, czy che uzupelnic moj pozew o jakis artykul 90 czy inny numer nie pamietam. Ale chodzi o "ciag zdarzen" ze ew. wyrok uwzglednialby wiecej niz jedno zdarzenie. W pozwie opisalam 4 konkretne zdarzenia, sasiadka potwierdzila najpierw jedno (nagranie), na ostatniej sprawie rowniez to grudniowe kiedy swiadkiem byl moj chlopak. Wczesniej przysiegala ze to nieprawda.
Poza tym sedzina odczytala mi pismo sasiadki gdzie prosi o pojednanie bo ja to wykancza psychicznie itd ale nie spodobalo mi sie to, ze w tym podaniu uzywala okreslenia "rzekomo obrazilam". Bo wychodzi z tego ze chce sie pojednac ale uwaza ze nie mam racji. A mi nie o to chodzi. Ona powinna zrozumiec ze obrazajac drugiego czlowieka, moze poniesc konsekwencje. Ja naprawde tak mysle, ta sprawa nie jest dla mnie kwestia "zemsty", raczej nauczki ze tak nie wolno postepowac. Sedzina nie zapytala sie mnie, czy chce sie pojednac.
Mialam okazje zadac kilka pytan sasiadce, min. zapytalam ja o to, czy uwaza ze ktokolwiek mialby prawo ublizac jej, jesli w nocy byla u niej w domu awantura. Czy w takiej sytuacji ktos ma prawo zwrocic jej uwage, czy ma prawo jej naublizac. Najpierw nie rozumiala pytania wiec musialam je zadac w dwoch czesciach. Odpowiedziala ze nikt w takiej sytuacji nie ma prawa jej nikt ublizac.
Podczas rozprawy sasiadka znowu "tracila nerwy", skarzyla sie ze ta sprawa ciagnie sie juz tyle czasu a ona ma kolejna sprawe w sadzie przez jej meza pijaka, ale nie powiedziala o co chodzi.
Na koniec sedzina zapytala czy zglaszamy jakis swiadkow. Nie zglaszalam, sasiadka tez nie, dlatego sedzina postanowila powolac na swiadkow z urzedu naszych najblizszych sasiadow. Nie wiem dlaczego.

Na koniec sasiadka potwtarzala ze cala ta rozprawa to dla niej jakas bajka- te slowa rowniez zostaly zaprotokolowane.

W kazdym razie od miesiaca nie mieszkam na tej ulicy. Kupilismy nowe mieszkanie i moje zycie tez stalo sie w pewnym sensie nowe. Moze to smiesznie brzmi ale na nowo ciesze sie tym ze wychodze z klatki i ide spokojnie przez blok, bez zadnego przemykania zeby czasem nie natknac sie na sasiadke. Wszystko jest inne, inaczej mi sie teraz spi, wychodzi i wraca do domu, jest po prostu wspaniale i w koncu czuje sie szczesliwa. Nawet ta sprawa w sadzie przestala mnie tak meczyc. Pewnie jak bede w sadzie to znowu bede zestresowana ale juz nie tak samo. Ja juz zyje swietami :)

Chcialam jeszcze dodac kilka slow komentarza do osoby ktora zastanawiala sie czy isc do sadu.
Z mojego doswiadczenia wyglada to tak, ze sprawa wg mnie niezbyt skomplikowana, ciagnie sie od marca. Gdyby nie pomoc ludzi z forum, to ze sama szukalam wielu informacji w necie i to ze caly czas mam silne wsparcie bliskich- nie dalabym sobie z tym rady. W sadzie trzeba byc przygotowanym, trzeba miec chociaz minimalna wiedze o tym jakie masz prawa, o odpowiednich paragrafach- raczej nie licz na to ze sad bedzie Cie prowadzil "za raczke". Trzeba samemu pilnowac nawet tego jak rozprawa przebiega.
pozdrawiam
laporteki
 

Postprzez laporteki » Pn, 8 sty 2007, 14:39

W Y G R A Ł A M !!!

Więcej napisze później
laporteki
 

Postprzez Dredd » Pn, 8 sty 2007, 18:54

G R A T U L U J Ę !

Zobaczymy czy będzie apelacja ;)
Dredd
 
Posty: 0
Dołączył(a): Cz, 1 sty 1970, 02:00

Postprzez laporteki » Pn, 8 sty 2007, 19:27

Hej,
na 4 zarzuty, sędzina uniewinniła sąsiadkę z dwóch, z braku dowodów, natomiast z dwóch następnych uznała winną. Pierwsze to było co miałam nagrane, drugie to sytuacja gdy świadkiem był mój chłopak.
Sędzina pytała się mnie, o co wnoszę więc powiedziałam że chcę aby sąsiadka została uznana winną natomiast nie zależy mi na surowej karze dla niej. Sąsiadka dostała warunkowe umorzenie kary na okres roku, nie wiem dokładnie co to oznacza ale sędzina powiedziała że uznaje sąsiadkę winną, tak jak chciałam.
Sąsiadka mówiła że się odwoła ale primo: jakoś w to wątpię bo dla niej te wizyty w sądzie też były b.stresujące, secundo: nawet jak się odwoła to dowód w postaci nagrania jest nie do podważenia. Padły tam określone słowa i tyle.
Aha, ta sprawa którą mój chłopak zgłosił na policji, też trafiła do sądu grodzkiego i tam sąsiadka też została ukarana naganą.

Z wrażenia nie zapamiętałam ile czasu uprawomacnia się wyrok ale chyba 2 tygodnie.

Pierwotnie chciałam w razie wygranej, złożyć sprawę o zadośćuczynienie ale teraz już nie wiem czy warto. Znowu stresy...

JESZCZE RAZ GORĽCO DZIĘKUJĘ DREDDOWI I MARCINOWI. ZA NAPRAWDĘ POMOCNE RADY, ZA BEZINTERESOWNE POŒWIĘCENIE MI CZASU I ZA WSPARCIE.
DZIĘKUJĘ WAM BARDZO MOCNO.
:)
laporteki
 

Postprzez proces » N, 28 sty 2007, 11:05

a tak z czystej ciekawośći: co z opłatą, którą musiałaś wnieść zakładając sprawę? zasądzono jej zwrot od oskarżonej?

Pozdrawiam i gratuluje postawy, nie wolno takim ludziom pozwalać bezkarnie rani ć innych. Jestem pewien, że sąsiadka i jej sąsiedzi z większym szacunkiem będą odnosili się do 'obcych' w swoim sąsiedztwie, i tym bardziej będzie to pouczające, gdy podzieli się swoimi doświadczeniami z resztą dzeilnicy. ;)
proces
 
Posty: 0
Dołączył(a): Cz, 1 sty 1970, 02:00

Postprzez laporteki » N, 28 sty 2007, 11:30

Sędzina zasądziła zwrot kosztów sądowych na moją rzecz ale też właśnie nie wiem jak to ma wyglądać w praktyce- czy mam w sądzie podać numer swojego konta, czy sąsiadka zapłaci to w sądzie i ja potem odbiorę. Jutro idę do sądu to się dowiem.
Wiesz, myślę że ona zmieni swoje zachowanie ale ze strachu, nie z szacunku czy jakiś głębszych przemyśleń. Ale mnie to już na szczęście nie dotyczy, mieszkam gdzie indziej, mam fajnych sąsiadów i duży balkon :)
pozdrawiam
laporteki
 

Postprzez Dredd » N, 28 sty 2007, 12:56

czy sąsiadka zapłaci to w sądzie i ja potem odbiorę.


Niestety nie ma takiej możliwości.
Uważam, że byłby to ciekawy sposób regulowania przez skazanego należności na rzecz pokrzywdzonego. Jakiś czas temu mówiło się nawet, że jest pomysł by coś takiego wprowadzić, ale nie słyszałem, żeby nabrało to realnych kształtów.

Stan obecny jest taki:
Albo skazana zapłaci dobrowolnie (np. pocztą albo osobiście ;))
Albo nie zapłaci i zwróci się do Ciebie np. o raty (wtedy Ty decydujesz czy na raty się zgodzić - nie musisz)
Albo nie zapłaci i w ogóle się z Tobą nie skontaktuje, a wtedy Ty - dysponując prawomocnym wyrokiem z klauzulą wykonalności - będziesz miała prawo wszcząć przeciwko niej egzekucję (czyli wybrać się do komornika).

Na marginesie dodam, że komornik działa po uiszczeniu mu opłaty ;)
Dredd
 
Posty: 0
Dołączył(a): Cz, 1 sty 1970, 02:00

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Prawo Cywilne

 


  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Wyświetlone
    Ostatni post

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości