Rozwodzę się z żoną. Oboje nie pracujemy (oficjalnie jesteśmy bezrobotni, ja pracuję powiedzmy "na czarno"). Ona chce walczyć, chce zabrać wszystko. Z takim podejściem będziemy rozwodzić się kilka lat. Postanowiłem więc wziąć winę na siebie (czego ona się domaga), by mieć święty spokój i jak najszybciej przez to przejść.
Jakie są konsekwencje wzięcia winy na siebie?
Czy będę jej musiał płacić alimenty? (na dzieci wiem że tak, ale czy na nią też; przypominam że ona jest bezrobotna - ale nie ma przeciwskazań do pracy, jest młoda i zdrowa, nigdy po prostu nie chciała pracować). Czy sąd może zasądzić alimenty dla niej, jeśli ja również jestem zarejestrowany jako bezrobotny?
Byłbym bardzo wdzięczny za odpowiedzi.