Zwracam się z prośbą o pomoc w dosyć stresującej kwestii. W październiku mój znajomy poprosił mnie, abym w jego imieniu zakupił telefon komórkowy przez serwis allegro. Niestety, kilka dni temu telefon okazał się kradziony.
Oczywiście zanim dokonałem zakupu przyjrzałem się aukcji i nie wydała mi się ona w żadnym stopniu podejrzana.
-Sprzedawca dokonał pełnej aktywacji swojego konta na allegro, czyli podał dane adresowe, które zostały sprawdzone przez pracowników allegro.
-Miał on na koncie kilka komentarzy pozytywnych, więc nic nie wskazywało na to, że jest to pierwsza i zarazem ostatnia aukcja tego użytkownika.
-Cena moim zdaniem była adekwatna do stanu przedmiot. Wynosiła ona 60zł, a telefon był uszkodzony. Była to więc bryła plastiku i stali, która mogła już nigdy nie zadziałać. Cena sprawnego modelu tego aparatu telefonicznego też nie jest wysoka, zaczyna się nawet od 100zł, przeciętna cena to 150zł. Jest to SonyEricsson K750i.
-Sama wygląd aukcji nie był podejrzany. Zamieszczono zdjęcia przedmiotu oraz opis, nie była to aukcja w stylu sprzedam telefon i na tym koniec.
-Aukcja nie obejmowała opakowania telefonu, dokumentów ani ładowarki, jednak nie jest to jakoś wyjątkowo dziwne. Ładowarkę sprzedający mógł zostawić sobie, opakowanie wyrzucić, a dokumenty mogą się przecież zawieruszyć, więc może sprzedający mógł nie chcieć poświęcać czasu na ich szukanie za tak małą cenę telefonu.
-Sprzedający zażyczył sobie wpłaty należności na konto, więc kolejny raz podał swoje dane adresowe.
Biorąc to oraz fakt, że Allegro przechowuje dane dotyczące aukcji pod uwagę, byłem przekonany, że telefon nie może pochodzić z kradzieży, gdyż ryzyko sprzedawania kradzionego telefonu podając dwukrotnie swoje dane, a także numer konta było by moim zdaniem zbyt wysokie. Ponad to osoba używająca kradzionego telefonu po jego uszkodzeniu raczej wyrzuciła by go w krzaki, niż wystawiała na allegro.
Spełniłem więc prośbę znajomego i zakupiłem telefon. Poinformowałem jednak sprzedającego, że za telefon zapłaci mój znajomy ze swojego konta, a telefon zostanie wysłany od razu na jego adres. Nie miałem więc telefonu w rękach, nie ja znalazłem go na allegro, nie ja podjąłem decyzję o jego zakupie, nie ja za niego zapłaciłem i nie wysłano go na mój adres. Nie odniosłem z tytułu tej transakcji żadnej korzyści, nie miałem jej odnieśc i nie chciałem. Nawet "piwka" nie chciałem, bo co to za wielki wysiłek kliknąc KUP TERAZ. Osoba, dla której zalicytowałem telefon oczywiście zapłaciła i otrzymała go po kilku dniach. Jest to osoba zajmująca się hobbistycznym serwisowaniem telefonów, więc aparat został naprawiony i niedawno zaniesiony do komisu. Niestety, okazało się, że telefon jest kradziony, o czym oczywiście ani ja, ani znajomy nie wiedzieliśmy i nie podejrzewaliśmy tego. Sam zapomniałem całkowicie o tej sprawie, bo zrobiłem tylko przysługę koledze. Nie interesowałem się losem telefonu, nigdy sam nie chciałem być jego posiadaczem. Gdyby znajomy okazał się osobą niegodną zaufania i zrezygnował by z zakupu ja na pewno tego tlefonu bym nie kupił, bo po co mi on. Oddał bym prowizję, może dostał bym komentarz negatywny i tyle. Osobiście tą transakcją w zasadzie nie miałem nic wspólnego poza tym, że użyto mojego konta do zakupu. Trochę przypomina to sytuacje, w której pomógł bym komuś przewieźć telewizor z komisu do domu, a telewizor ten okazał by się kradziony.
Nie byłem nawet pośrednikiem w tej transakcji, bo nie ja skontaktowałem sprzedawcę z kupującym i oczywiście sprzedawcy z allegro nie znam osobiście. Jak napisałem aukcja nie była jakoś podejżana i co chyba ważne na moją i mojego znajomego korzyść przemawia fakt, że telefon zakupiony został na allegro, a nie gdzieś na bazarze.
Tu pojawia się moje pytanie. Co powinienem zrobić w tej sprawie? Czy grożą mi jakieś konsekwencje? Znając nadgorliwść policji mogą podciągnąć to pod paserstwo, ale przecież moja osoba nie jest w tej sprawie jakoś faktycznie istotna. Jestem socjologiem, więc jakikolwiek wyrok sądowy w mojej sprawie może uniemożliwić mi pracę w zawodzie.
Znajomy, o którym wspomniałem ma składać w tej sprawie wyjaśnienia i co ważne sam zgłosił chęć pomocy policji i nie naglony żadnym nakazem umówił się na rozmowę w tej sprawie w komendzie. Czy ja również powinienem tak postąpić, czy lepiej siedzieć cicho i czekać na ewentualne wezwanie?
Do kogo mogę zwrócić się o darmową pomoc prawną, czy Rzecznik Konsumenta w moim mieście może jakoś pomóc? Czy jakoś bardzo istotne jest to, z czyjego konta na allegro dokonano zakupu i kto tego dokonał? W zasadzie bardziej zarezerwowałem ten telefon, bo faktycznego zakupu dokonał znajomy w chwili dokonania wpłaty. Wtedy ostatecznie i wiąząco zgodził się na warunki transakcji, a ja palca do tego nie przyłożyłem. Nie brałem udziału w jakichkolwiek pertraktacjach czy to dotyczących warunków zakupu czy ceny, nie byłem żadną stroną w tej transakcji. Nie byłem też ogniwem w łańcuszku przekazywania telefonu, bo sam nigdy nie wyłożyłem na niego pieniędzy, nigdy za niego pieniędzy nie dostałem, nigdy telefonu nie miałem w rękach, nie leżał on nawet u mnie w domu, bo odrazu powędrował na adres kolegi. Dodam jeszcze, że znam tą osobę kilka latek. Kolega, o którym mówię to osoba skromna, odpowiedzialna, uczciwa i godna zaufania, więc nie było jej celem jakieś skomplikowanie mi życia, czy ewentualne zabezpieczenie się by można było obwinić mnie za zakup telefonu. W moim mniemaniu jeśli można by w takiej sytuacji przykleić paserstwo mnie, to powinno się to zrobić także allegro i poczcie.