Witam serdecznie!!!
Jestem samotną matką, obecnie przebywam na urlopie wychowawczym...
Do tej pory otrzymywałam zasiłek rodzinny 43zł, dodatek do zasiłku rodzinnego 170zł i wychowawcy 400zł... z dniem 1.września przepadło mi wszystko, bo nie mam zasądzonych alimentów. Przemiła Pani w opiece społecznej powiedziała, że takie sprawy najprościej załatwić za pomocą ugody w sądzie. Z tym, że szanowny tatuś zaproponował ugodę następującą: może mi dać 200zł miesięcznie na naszą córeczkę... i ani grosza więcej. Nie mam pojęcia co robić? Iść na ugodę? Czy jeśli wniosę sprawę o alimenty bez ugody, mogę się spodziewać wyższych alimentów. Zaznaczę, że córeczka ma 1,5 roczku, moim jedynym źródłem utrzymania jest owy zasiłek z opieki społecznej, który mi zresztą odebrali, więc teraz nie mam żadnych środków, do momentu wyroku sądu. Mieszkam u rodziców.
Ojciec Wiktorii, zarabia miesięcznie 1600zł (tyle ma na papierze, w rzeczywistości sporo więcej), wynajmuje mieszkania za 800zł + opłaty za prąd, gaz, kablówkę, internet. Powiedział mi, że do tego ma zaciągnięty kredyt w pracy na 800zł i w banku na 1300zł... i że mogę sobie pomarzyć o wyższych alimentach... więc według niego ugoda na 200zł jest jedynym wyjściem, bo jak twierdzi sąd nie przyzna mi ani złotówki więcej...
Nie wiem co mam robić... Nie chcę takiej ugody... Czy mam szanse na wyższe alimenty? Pomóżcie proszę, bo zostałam bez środków utrzymania..., tymczasem ojciec śpi na pieniądzach, choć nie ma na to żadnego papierka, bo zarabia na lewo...
Jeśli nawet pójdę na takową ugodę, bo wtedy procedury szybciej trwają, a ja nie mam z czego utrzymywać córeczki i dopiero po wyroku dostanę jakiekolwiek środki, to jak szybko mogę wystąpić o podwyższenie alimentów? Czy lepiej bez ugody założyć sprawę o alimenty...? Bo 200zł w żadnym wypadku mnie nie satysfakcjonuje...
...pomóżcie...