SpecPrawny.pl | Forum Prawne

Witam
Mam pewien problem związany z windykacją. Pracowałem przez 7 lat dla jednego z wiodących Towarzystw Ubezpieczeń na Życie.Po 7 latach współpracy na wyłączność dla tej firmy (wg ustaleń umowy narzuconych przez TUnŻ) zrezygnowałem ze współpracy, gdyż kolejne zmiany w umowach agencyjnych szły w kierunku niekorzystnym dla współpracujących agentów (wyjściem było podpisanie zmian lub rozwiązanie umowy).Do tego nastał okres zastoju gospodarczego w czasie którego ciężko było wyżywić rodzinę ze sprzedaży polis, więc nadszedł czas na dokonanie zmian zawodowych. Po odejściu z TUnŻ wszyscy klienci, których pozyskałem zostali przekazani do obsługi innym agentom. Kilka miesięcy po rozwiązaniu umowy dostałem powiadomienie, że jestem winny TUnŻ ponad 5000 zł z tytułu rozwiązanych umów ubezpieczenia. Na rozwiązane umowy składały się głównie umowy zawierane kilka lat wcześniej i rozwiązywane z powodów finansowych, ale umowa agencyjna była tak skonstruowana, że niezależnie od tego kiedy klient przestanie płacić za polisę, mnie jako agentowi zawsze potrącano jakąś kwotę z tytułu wypłaconych prowizji. Do tego doszło kilka przypadków gdzie klienci zerwali polisy z tytułu opieszałej obsługi robionej przez nowego agenta. Nie było tam przypadku umów fikcyjnych zawartych w celu wyłudzenia prowizji.
Po otrzymaniu pierwszego wezwania do zapłaty ze strony TUnŻ, wystosowałem do nich pismo z prośbą o wyjaśnienie paru niezgodności z wezwania, jak również z prośbą o wyjaśnienie dlaczego mam zwracać pieniądze za opieszałość agenta, jeśli ten agent sprzedał temu samemu klientowi kolejną polisę po upadku poprzedniej i zainkasował prowizję.
Nurtował mnie również problem czysto podatkowy o który zapytałem w moim piśmie, a dotyczący tego jak zaksięgować stratę z działalności agencyjnej, jeśli umowa agencyjna została rozwiązana a strata dotyczy prowizji wypłacanych w poprzednich latach podatkowych.
Oczywiście moje pismo zostało zignorowane i nie dostałem na nie odpowiedzi...w zamian za to otrzymałem kolejne wezwania do zapłaty. Po kolejnych kilku miesiącach otrzymałem wezwanie do zapłaty od znanej firmy windykacyjnej. W związku z tym, że nie zostały mi przez TUnŻ wyjaśnione wątpliwości związane ze zwracaniem prowizji, nie nawiązałem rozmowy z firmą windykacyjną. Pracownicy firmy windykacyjnej zaczęli telefonicznie nękać moją matkę, która to dopiero co przeszła chemioterapię i zaczęli straszyć ją, że przyjdą windykatorzy i zabiorą jej z mieszkania wartościowe rzeczy na pokrycie mojego długu. Dodam, że nie jestem właścicielem tamtego mieszkania, nie mieszkam tam,a jestem tam jedynie zameldowany.
Po kolejnych kilku miesiącach odezwał się do mnie pracownik innej znanej firmy windykacyjnej chcąc wyegzekwować mój dług względem TUnŻ.
Z mojego punktu widzenia sprawa wygląda tak, że klienci których pozyskałem przynoszą ok 500.000 zł rocznie w postaci składek do tego TUnŻ. Przez 7 lat pracowałem na podstawie umowy agencyjnej nie mając żadnego zabezpieczenia pracowniczego, a obowiązki i charakter pracy można byłoby uznać za pracę etatową. Sam opłacałem ZUS i podatki. Do tego po tamtej działalności ciągnie się za mną kilkutysięczny dług w ZUS-ie z tytułu nieopłaconych składek. Uważam więc, że wzywanie mnie do zapłaty za rozwiązane przez klienta po kilku latach polisy jest w tej sytuacji szczytem beszczelności ze strony owego TUnŻ. Dodam również, że przekazanie moich danych firmom windykacyjnym wraz z listą za co i ile jestem winny (dodam, że lista ta zawiera imię, nazwisko, rodzaj polisy i wysokość składki klienta...a na wniosku o ubezpieczenie była adnotacja, że wszystkie dane klienta traktowane są jako poufne) odbyło się bez mojej zgody, a w umowie agencyjnej nie było żadnego punktu mówiącego o tym, że mają prawo moje dane przekazać innemu podmiotowi.
Proszę o poradę co mam w tej sytuacji czynić żeby zgodnie z prawem załatwić powyższą sprawę. Czy wyjściem będzie oddanie pieniędzy (uważam osobiście, że nie powinienem ich oddawać), czy też prośba do owego TUnŻ o skierowanie sprawy do sądu, gdzie zostaną poruszone wszystkie sporne kwestie i sprawa zostanie w 100% wyjaśniona, a może samemu wystąpić do sądu z pozwem o odszkodowanie za bezprawne przekazanie moich danych osobowych i nękanie mojej rodziny?
Jeśli macie jakieś pomysły chętnie skorzystam z pomocy.
Pozdrawiam

Bez znajomości umowy, która łączyła Cię z towarzystwem, trudno jest się wypowiadać. Jeśli uważasz należność za sporną, możesz poczekać, aż druga strona wytoczy Ci sprawę sądową, a wówczas możesz jej żądaniom przeciwstawić powództwo wzajemne z tytułu ochrony dóbr osobistych. W razie przegranej przed sądem ryzykujesz poniesienie kosztów procesu i ich zwrot stronie przeciwnej.