Pozdrawiam wszystkich.
Jakiś czas temu prowadziłem temat nt. mojej bezdomności, odrzucenia spadku wraz z inwentarzem, alimentów. Chciałbym wrócić do tematu. I prosić was o pomoc i wskazówki. Konkretnie dot. alimentów dla ojca. W styczniu zdecydowałem się i wniosłem do Sądu wniosek o alimenty od córki. (mam 49 lat) Wniosek uzasadniłem brakiem pracy, brak dachu nad głową. Do wniosku dołączyłem postanowienie o odrzuceniu spadku, akt notarialny którym córka sprzedała dom i na jaką kwotę (90.000 zł), wniosek córki o wymeldowanie mnie i dalej decyzję o wymeldowaniu, umowa o podział majątku w którym jest sczegółowo opisana wartość inwentarza (meble, warsztat, AGD,RTV).
Córka podstępem kazała się wyprowadzić ze sprzedanego domu a w zamian obiecała 1/2 wartości przystałem na to - wymeldowałem się. Umowa ustna. Do dzisiejszego dnia nie doczekałem się ani 1 zł. Mam 1 walizkę. Cały mój dorobek został przez nią zagarnięty. Wydawało mi się że walka będzie równa. Nistety dzisiaj otrzymałem od jej adwokata (ten z górnej półki) odpowiedz na pozew. W którym m.in wytyka mi iż moje roszczenia są błędne i nieprawdziwe. Wiedziała że żyje z żoną w separacji. Zataiła to przed adwokatem. Adwokat pisze że skoro jestem jeszcze żonaty to tam mieszkam i nie jestem bezdomny. (żona mieszkanie kupiła przed naszym ślubem i mamy rozdzielność, nie utrzymujemy kontaktów-powód -moje dzieci) Adwok. pisze że pozwana jednoznacznie ośwadcza że nigdy nie obiecała mi nic, że sam się wymeldowałem. Najgorsze dla mnie jest to ze kiedy zrzekłem się spadku córka miała 15 lat. Niewiele wiedziała o mojej przeszłości. Obecnie adwokat stwierdza że powód nie przytacza faktycznych przyczyn odrzucenia spadku i gdyby tak nie postąpił wówczas komornicy sądowi zajęli by cały majątek na poczet rozległych długów . W chwili odrzucenia spadku leczyłem się psychiatrycznie (2 tyg. po wyjściu ze szpitala 2 lata jeszcze się leczyłem. Czy pozwana może wybiegać tak daleko, skoro ja nie mam dzisiaj środków do życia, jest zima, a ja jestem z wykszt. budowlańcem. Do września miałem pracę. Od kilkunastu dni szukam w internecie wszędzie tylko alimenty dla dziecka. Czy jestem jedyny w swoim rodzaju który pozywa "córkę" o alimenty. Chciałbym ustosunkować się do tego wniosku ale czy jest sens. W sądzie to sami znajomi pozwanej i jej adwokata. JUż dzisiaj słyszę pod moim adresem niecenzurowane słowa. Zaczynaw wątpić czy jest wogule sens pisać i walczyć jakieś alimenty. Niegdyś dziwiłem się dlaczego tylu mężczyzn jest w przytułkach. Zaczynam powoli rozumieć. Proszę jeżeli widzicie jakąś dla mnie nadzieję to proszę odezwijcie się. Lub chociaż jakiś link dot. alimentów na ojca.