czołem
Kiedyś pobito mojego pseudokolegę, który podał kilka osób jako mogące mieć z pobiciem coś do czynienia. Padło i na mnie. Pewnego dnia przyszło do mojego domu kilku policjantów celem przeszukania i poszukiwania broni lub innych przedmiotów mogących mieć związek z pobiciem.
Nie znaleziono nic, ale, że jeden z policjantów był z PG to zainteresował się komputerem. Miałem w nim wiele programów, operacyjne i użytkowe oraz dużo kopii moich danych wraz z instalkami ponieważ w firmie robiąc co jakiś czas kopie robocze kopiuję wszystko.
Jako, że są to programy firmowe, a w domu mam tylko kopie danych, to wszelkie certyfikaty mam w firmie, a nie razem z komputerem, więc policjant zarekwirował mi komputer. Podczas przesłuchania podawałem numery zakupionych przeze mnie licencji i zapraszałem do firmy w celu ich obejrzenia. Jedyny program bez licencji był w wersji trial próbna wersja udostępniana przez producenta celem przetestowania programu przed zakupem.
Bardzo mądry pan prokurator z jeszcze mądrzejszym biegłym spisali wszystkie kopie programu firmowego (mam certyfikat i fakturę, cena rynkowa programu 310,0 szkoda 12*500,0 ), dodali instalki (12*500,0), z moich archiwów policzyli instalkę win95 (bez wartości rynkowej policzyli 1950,0 certyfikat wyrzuciłem w roku 2000, fakturę w 2001), kopie instalek win98 (jest certyfikat, naklejka i faktura, ale nie na kopie instalek 5 * 1860,0).
Faktem jest, że miałem piracką kopię mapy drogowej Europy produkcji niemieckiej z roku 1997 szkoda 1600,0 i opisali jako grę.
W sumie idioci wycenili szkody na około 35 tys. za prawie pełen legal (poza mapą).
Czekam na przesłanie aktu oskarżenia do Sądu, żeby napisać co o nich myślę. Oczywiście nie będę przebierał w słowach (poza obraźliwymi) i wykażę zupełną niewiedzę, przekroczenie uprawnień i niekompetencję prokuratury.
Co mam zrobić z prokuratorem?
- zabić chyba nie
- zbłaźnić zalecane
- opisać w poczytnej gazecie zalecane
- olać takiego głąba nigdy w życiu.
Pozdr.