Dowiedziałam się przed chwilą....
Kolega z żoną był w sobotę na dyskotece. Rozmawiali ze znajomymi, gdy nagle podszedł jakiś typ i uderzył. Chłopak upadł, stracił przytomność. Zrobiło się zamieszanie, ktoś wezwał karetkę, ktoś inny ją odwołał, bo chłopak się ocknął. Następnie pieszo udał się do szpitala gdzie spędził noc (było jakieś szycie i kroplówka). Rano go zwolnili. W dalszym ciągu nie czuje się dobrze. Dziś zgłosili to na policję, ale nie wiedzą, co dalej?
Nie wiadomo, kto uderzył, bo ten osobnik w czasie zamieszania uciekł. Są tylko podejrzenia. Co powinni zrobić jeszcze?