Komentarz przejrzałem, ale oczywiście okazał się jak to czesto bywa ogólnikowy i powierzchowny... :)
Dla jasności (choć sądzę że już wcześniej mogło to być oczywiste): Pisząc wcześniej o odjęciu Twojego zarobku miałem na myśli odjęcie od "kosztu" zrobienia poprawek dochodu Twojej firmy a nie przychodu. Być może nawet po odjęciu zapłaconego podatku.
Narzekanie że robisz poprawki jako podwykonawca więc nie zarabiasz gdzie indziej jest moim zdaniem nieuzasadnione w tej sytuacji.
Pamiętaj, że po pierwsze wynająłeś firmę, która ma zrobić poprawki za umówioną zapłatę, więc jeśli zamiast egzekwować od niej wykonanie umowy za uzgodnioną w umowie cenę, sam - w wyniku własnego wolnego wyboru i swobody zawierania umów - zatrudniasz się u tej firmy jako podwykonawca, to wybacz, ale sam tego chciałeś, choć nie musiałeś (bo po co zawierałeś z firmą umowę jeśłi nie po to by ją wykonała). Kierowanie z tego powodu pretensji do brakoroba to już moim zdaniem "o jeden most za daleko".
A mówiąc o US. Gdy wykonam poprawki moją firmą to zapłacę podatek od 1500,- zysku, choć otrzymując zwrot bez zysku (8500,-) faktycznie nic nie zarobiłem. Sprawiedliwość po sądowemu?
Jak wspomniałem włączanie się tu jako podwykonawca w sytuacji, gdy masz zakontraktowaną firmę która ma obowiązek zrobić ci poprawki, to Twój własny wolnorynkowy wybór przedsiębiorcy. Wcale nie konieczny skoro masz kontrakt z firmą X i masz prawo dochodzić jego wykonania i wcale nie musi być dla Ciebie korzystny. Akurat za to trudno moim zdaniem winić brakoroba.
On musi się liczyć z tym, że Ty naprawisz fuszerkę przy użyciu innej firmy i tyle. Wszystko co wykracza poza ten prosty model, co do zasady, wykracza poza treść przepisu k.c. a zatem wchodzimy na grunt, na którym - w razie sporu - możesz narazić się na sensowny zarzut ze strony brakoroba.
odniosę się jedynie do tego "dlaczego 1500 a nie 15.000". Nie rozumiem o co Ci chodzi. (...) Pytanie dlaczego zysk z 10.000 nie wynosi 15.000 pozostawiam bez odpowiedzi.
Zbyt skrótowo się wyraziłem. Pytałem dlaczego by nie zgłosić pretensji że w innym miejscu mógłbyś zarobić jeszcze więcej, np. 15.000 (niekoniecznie od 10.000 zł)
Rozumiem, że gdy sprzedam komuś na termin towar i on mi nie zapłaci to też nie mogę domagać się pełnej kwoty bo przecież w sprzedawanym towarze był oczywiście mój zysk.
Jeśli sprzedajesz towar to z zasady nie za "koszty" ale za "cenę" (zwykle z zyskiem). W takim wypadku zysk "przyklejony" do sprzedanego towaru wydaje mi się być normalnym elementem stosunku prawnego kupna-sprzedaży, z którego jako sprzedawca wywodziłbyś swe roszczenie o zapłatę.
Natomiast w wypadku roszczenia do brakoroba masz prawo dochodzić jedynie kosztu, a nie zysku. Więc zysk jaki przy okazji ponoszenia tego kosztu osiągnąłeś musisz według mnie odjąć, bo dopiero wtedy masz rzeczywisty koszt.
Przypomina mi się stary podręcznikowy przykład nieco (choć nie do końca) podobny do tego z naszej dyskusji. Ktoś komuś w sposób zawiniony rujnuje dom. Zostaje z domu kupa cegieł. Nie ulega wątpliwości, że mamy szkodę, a jej sprawca powinien ją naprawić. Ale przy ustalaniu wartości szkody odejmuje się od wartości domu, wartość tej kupy cegieł.
Analogicznie jeśli z rodzącego odpowiedzialność brakoroba naprawiania usterek wynika dla Ciebie zarówno koszt jak i zysk to należy je według mnie zbilansować.