przez shuehos » So, 15 wrz 2007, 21:20
Przepraszam,trochę nie po kolei,cyt art kurier poranny
Nie wpuścimy!
Dziś do fermy w Zawadach mają wkroczyć prokurator, śledczy i policja. - Nie wejdą, bo jest okres ochronny - zapowiadają właściciele.
Wczoraj pokazywali
Wczoraj pokazywali wszystkie dokumenty, które zezwalają im na prowadzenie hodowli. Dziś będą bronić swoich zwierząt przed prokuratorem i policją. - Wszystko jest legalne - mówi pan Cezary (z lewej). (fot. Bogusław F. Skok)
- Jak trzeba będzie, zablokujemy drogę.
To już kolejna kontrola w tym roku - skarżą się właściciele ferm lisich w Zawadach.
- W ciągu ostatnich sześciu lat było ich na pewno kilkadziesiąt - mówi pani Grażyna , właścicielka jednej z ferm.
Dlaczego? - To sprawka naszych sąsiadów - wtrąca pan Krzysztof , hodowca. - Próbują wszystkich możliwych sposobów, żeby tylko nas się stąd pozbyć.
Bo okna otworzyć nie można
W Zawadach, przy ulicy Lodowej są cztery fermy lisów. Istnieją już ponad trzydzieści lat.
- Kiedyś leżały na uboczu Zawad - mówi pan Józef hodowca. - I nic nikomu nie przeszkadzały. Do momentu... kiedy zaczęto tu budować nowe osiedle. Wtedy pojawił się problem.
Bo mieszkańcy domów jednorodzinnych, leżących dosłownie 50 metrów od ferm, najbardziej odczuwają skutki hodowli.
- Latem nie można otworzyć okna - mówi pan Marek Orzechowski. Mieszka tu siedem lat. - Dopiero w trakcie budowy domu dowiedzieliśmy się, że obok znajdują się fermy. Ale było już za późno, żeby ją przerwać.
Podobnego zdania są inni sąsiedzi. - Nieznośny zapach szczególnie czuć wieczorem i gdy jest wilgotne powietrze - mówi pani Barbara Roszkowska.
Część mieszkańców Zawad, którzy sąsiadują z fermami, złożyła zawiadomienie do prokuratury w marcu 2006 roku. Dziś przyjedzie tam prokurator ze śledczym. Ma im towarzyszyć trzech policjantów. Będą sprawdzać, czy hodowcy mają wszystkie możliwe pozwolenia na prowadzenie hodowli, w jaki sposób składowane są odpady na terenie ferm i czy właściciele przestrzegają norm unijnych.
promocja
Wejdą siłą?
Właściciele nie dają jednak za wygraną. Mają zamiar zablokować drogę prowadzącą do hodowli.
- To nasza droga i nie wpuścimy ani policji, ani prokuratora - mówi pan Józef . - Tym bardziej, że jest okres ochronny i może to źle wpłynąć na zwierzęta - wtrąca pani Barbara Kazimierska.
- Mamy nadzieję, że uda nam się wejść na teren hodowli - mówi Katarzyna Pietrzycka, prokurator z Prokuratury Rejonowej w Białymstoku.
Co będzie, jeśli mieszkańcy rzeczywiście nie wpuszczą policji i prokuratora na swój teren? - Możemy wejść siłą - mówi Henryk Kozak z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku.
Po chwili zastrzega jednak, że nie muszą tego robić. - Poprosiliśmy, by na miejscu był weterynarz, który powie, czy możemy tam wejść, czy nie.