sanitarna strefa ochronna

dział poświęcony stosunkom cywilnoprawnym pomiędzy osobami fizycznymi i osobami prawnymi

Postprzez shuehos » Śr, 15 gru 2004, 21:03

Rozumiem, że wydział urbanistyki nie kwestionuje w ogóle właściwości tego urzędu (wojewódzkiego ?) w sprawie, a jedynie swoją jako wydziału.


Tak to można rozumieć,przyczym adresatem skargi był Wojewoda(a nie jakiś tam wydział).
shuehos
 
Posty: 0
Dołączył(a): Cz, 1 sty 1970, 02:00

Postprzez shuehos » So, 15 wrz 2007, 19:44

c.d tej sprawy,cytat z kuriera porannego


Prokurator podkulił ogon
Takiej wojny w Zawadach dawno nie było. Po jednej stronie stoją mieszkańcy, którzy mają dość smrodu z lisich ferm.

Straszycie nas
Straszycie nas prokuraturą i sądami - krzyczy hodowca (drugi z prawej). - Nic nam nie zrobicie! Jak się budowaliście, to wam nie śmierdziało - wtrąca Krzysztof Kazimierski (pierwszy z prawej). - Raptem zaczęło wam brzydko pachnieć. (Fot. Bogusław F. Skok)
Na ten temat
Tylko lisy nic nie mówiły (wideo)
13-09-2007

Po drugiej hodowcy. Blokują drogę. A w środku prokurator w asyście pięciu policjantów, który chce sprawdzić, czy na fermach przestrzegane jest prawo. Krzyki, obelgi i przepychanki.

Kto wygrywa? Hodowcy. Bo prokurator nie może wejść na teren ferm. Powód? Weterynarz ocenia, że wizyta urzędników zaszkodzi lisom.

Godzina 9. W Zawadach na ulicy Lodowej jest policja, prokurator i najważniejsi: hodowcy lisów i mieszkańcy, którzy złożyli zawiadomienie w prokuraturze. Posądzają swoich sąsiadów o to, że bezprawnie prowadzą fermy, nie spełniając przy tym odpowiednich norm unijnych.

Wszyscy spotykają się przy drodze należącej do hodowców, przy której stoi znak z informacją: "Zakaz wstępu. Droga prywatna”.

- Proszę się cofnąć! - krzyczy do sąsiada Krzysztof Kazimierski, jeden z właścicieli ferm. - Już pan stoi na mojej drodze!

- Dlaczego nie możemy wejść? - pyta z tłumu jeden z mieszkańców Zawad - W prokuraturze jest złożone zawiadomienie na was.

- Na każdego możesz sobie złożyć! - odzywa się ktoś z hodowców. - A dziś was na pewno nie wpuścimy!

- Macie pozwolenie na 20 lisich matek - wtrąca sąsiad. - A ile jest? O wiele więcej! Dlaczego to ukrywacie?

I tak w kółko przez pół godziny. Obie strony wykrzykują obelgi trudne do zacytowania. Jest chaos i wielkie zamieszanie. Prokurator i policjanci stoją z boku. Przysłuchują się zwaśnionym sąsiadom.

- Ty człowieku nie masz w ogóle pojęcia o hodowli zwierząt - krzyczy Kazimierski. - Nigdzie dziś nie wejdziecie! Dobrze wiecie, że teraz kontakt ze zwierzętami jest niemożliwy. Ale przecież wam na tym zależy, bo chcecie, żeby wszystkie wymarły i będziecie mieć problem z głowy! Dalej będziecie mogli się rozbudowywać! A nas puścicie z torbami. Mówicie, że macie na nas dowody! My na was też mamy! Całe to osiedle powstało bezprawnie!

Dochodzi w końcu do przepychanek. Policjanci rozdzielają dwóch skaczących do siebie mężczyzn.

W tym czasie fermy kontroluje weterynarz z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Białymstoku. Po czym ogłasza, że prokurator i policjanci nie mogą wejść na teren ferm.

- To kiedy będziemy mogli wejść? - pyta prokurator.

- Po 23 grudnia - odpowiada. - Wtedy zwierzęta będą najmniej podatne na stres.

- W takim razie piszemy protokół!

I kto ma rację? Właściciele ferm, którzy od 30 lat zajmują się hodowlą lisów czy ich sąsiedzi, którzy codziennie muszą znosić smród? Nie wie tego nawet sam prezydent Białegostoku. W styczniu tego roku przeprowadził na fermach kontrolę, która nie potwierdziła zarzutów stawianych przez ich sąsiadów. Według prezydenta, hodowcy nie złamali prawa. Przyznaje jednak, że hodowla lisów jest uciążliwa dla pozostałych mieszkańców.
promocja



jeżeli ktoś ma ochotę,na poranny.pl jest zapis video bomba!
shuehos
 
Posty: 0
Dołączył(a): Cz, 1 sty 1970, 02:00

Postprzez shuehos » So, 15 wrz 2007, 21:20

Przepraszam,trochę nie po kolei,cyt art kurier poranny


Nie wpuścimy!
Dziś do fermy w Zawadach mają wkroczyć prokurator, śledczy i policja. - Nie wejdą, bo jest okres ochronny - zapowiadają właściciele.

Wczoraj pokazywali
Wczoraj pokazywali wszystkie dokumenty, które zezwalają im na prowadzenie hodowli. Dziś będą bronić swoich zwierząt przed prokuratorem i policją. - Wszystko jest legalne - mówi pan Cezary (z lewej). (fot. Bogusław F. Skok)

- Jak trzeba będzie, zablokujemy drogę.

To już kolejna kontrola w tym roku - skarżą się właściciele ferm lisich w Zawadach.

- W ciągu ostatnich sześciu lat było ich na pewno kilkadziesiąt - mówi pani Grażyna , właścicielka jednej z ferm.

Dlaczego? - To sprawka naszych sąsiadów - wtrąca pan Krzysztof , hodowca. - Próbują wszystkich możliwych sposobów, żeby tylko nas się stąd pozbyć.

Bo okna otworzyć nie można

W Zawadach, przy ulicy Lodowej są cztery fermy lisów. Istnieją już ponad trzydzieści lat.

- Kiedyś leżały na uboczu Zawad - mówi pan Józef hodowca. - I nic nikomu nie przeszkadzały. Do momentu... kiedy zaczęto tu budować nowe osiedle. Wtedy pojawił się problem.

Bo mieszkańcy domów jednorodzinnych, leżących dosłownie 50 metrów od ferm, najbardziej odczuwają skutki hodowli.

- Latem nie można otworzyć okna - mówi pan Marek Orzechowski. Mieszka tu siedem lat. - Dopiero w trakcie budowy domu dowiedzieliśmy się, że obok znajdują się fermy. Ale było już za późno, żeby ją przerwać.

Podobnego zdania są inni sąsiedzi. - Nieznośny zapach szczególnie czuć wieczorem i gdy jest wilgotne powietrze - mówi pani Barbara Roszkowska.

Część mieszkańców Zawad, którzy sąsiadują z fermami, złożyła zawiadomienie do prokuratury w marcu 2006 roku. Dziś przyjedzie tam prokurator ze śledczym. Ma im towarzyszyć trzech policjantów. Będą sprawdzać, czy hodowcy mają wszystkie możliwe pozwolenia na prowadzenie hodowli, w jaki sposób składowane są odpady na terenie ferm i czy właściciele przestrzegają norm unijnych.
promocja


Wejdą siłą?

Właściciele nie dają jednak za wygraną. Mają zamiar zablokować drogę prowadzącą do hodowli.

- To nasza droga i nie wpuścimy ani policji, ani prokuratora - mówi pan Józef . - Tym bardziej, że jest okres ochronny i może to źle wpłynąć na zwierzęta - wtrąca pani Barbara Kazimierska.

- Mamy nadzieję, że uda nam się wejść na teren hodowli - mówi Katarzyna Pietrzycka, prokurator z Prokuratury Rejonowej w Białymstoku.

Co będzie, jeśli mieszkańcy rzeczywiście nie wpuszczą policji i prokuratora na swój teren? - Możemy wejść siłą - mówi Henryk Kozak z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku.

Po chwili zastrzega jednak, że nie muszą tego robić. - Poprosiliśmy, by na miejscu był weterynarz, który powie, czy możemy tam wejść, czy nie.
shuehos
 
Posty: 0
Dołączył(a): Cz, 1 sty 1970, 02:00

Poprzednia strona

Powrót do Prawo Cywilne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości