Witam! Mam pytanie o odszkodowanie. Otóż dwa tygodnie temu moja Babcia miała nieprzyjemny wypadek.
Podczas wsiadania do tramwaju chwyciła się poręczy, alby wsiąść do środka, lecz w tym samym momencie motorniczy zamknął drzwi przytrzaskując jej rękę ruszył z miejsca.
Pragnę dodać, iż tramwaj stał na linii prostej, wiec nie mam mowy ograniczeniu widoczności. Motorniczy przed ruszeniem pojazdu nie upewnił się w lusterku, czy wszyscy pasażerowie wsiedli i zamknął drzwi.
Następnie po ruszeniu tramwaju Babcia próbowała wyswobodzić rękę, lecz tramwaj nabrał większej prędkości. Wtedy upadla! Na wskutek paniki znajdujących krzyków ludzi znajdujących się w tramwaju i osoby, która prawdopodobnie nacisnęła hamulec bezpieczeństwa motorniczy zatrzymał się.
Myślę, ze jakby nie szybka reakcja pasażerów wypadek mógł mieć skutek śmiertelny.
Ponieważ przypadkowo blisko wypadku mojej Babci w tym samym miejscu miał godzinę wcześniej miejsce inny wypadek z udziałem MPK na miejscu była Policja i MPK. Babcia została poproszona do samochodu MPK o podanie swojego numeru PESEL, nazwiska, miejsca zamieszkania.
Pogotowie ratunkowe zostało natychmiast wezwane (przez MPK).
Na pogotowiu okazało się, ze ręka jest złamana z przemieszczeniem.
Kolana potłuczone, odzież zniszczona, pamiątkowy zegarek w częściach
itd.
Zdarzenie zostało opisane w Dzienniku Polskim.
Moje pytanie: czy lepiej samej pisać podania do MPK, czy może wynająć prawnika? Ile jestem w stanie dostać odszkodowania? 3000 złotych to za dużo?
Gdzie się udać po odszkodowanie? MPK, czy do sądu?