Strona 5 z 11

PostNapisane: Pn, 25 cze 2007, 22:24
przez PAPI
nie dziekuje taganko;) jesli sie nie uda to i tak bed e szczesliwa bo milosc mego dziecka wynagrodzi wszystkie cierpienia:)

PostNapisane: Pn, 25 cze 2007, 22:26
przez PAPI
Dziekuje za poswiecony mi czas i rady ktore napewno wciele w zycie. pozdrawiam

PostNapisane: Pn, 25 cze 2007, 22:31
przez kier_as
Powalczyl bym jednak by miec choc kilka ofert wynagrodzenia. To wazne, aby odebrac mu argument (w sadzie) ze najnizsze wynagrodzenie na pelny etat jest nie wyzsze od jego na 1/2. Zawsze lepiej isc do sadu majac asy a nie blotki. Jak to zrobic? No w najgorszym razie nagrac rozmowe osobista lub telefoniczna z oferentem. Choc lepsza bylaby oferta pisemna. No i wydrukowac jakos musisz, komputera do sadu nie zaniesiesz. Mozna tez wyslac zapytanie do urzedu pracy. Tam oferty bede zawieraly wynagrodzenie. Nie wiem czy urzad sie sprawdzi ale sprobowac warto

PostNapisane: Wt, 26 cze 2007, 02:20
przez Dredd
Nie wiem tylko czemu wcześniej radziłeś występować przeciw teściom


Bo w myśl art.132 k.r. i o. jest to możliwe (m. in. gdy uzyskanie środków potrzebnych uprawnionemu od zobowiązanego do alimentacji w bliższej kolejności jest połączone z nadmiernymi trudnościami.)
Oczywiście wiele zależy od szczegółów sprawy - ale tu ocena należy już do Papi.

Dookoła nas mnóstwo nieprawidłowosci. Jest powszechne zatrudnianie na najnizsze (fikcyjnie)wynagrodzenie, praca na czarno, jeżdżenie bez pasów, przekraczanie dopuszczalnej ilosci godzin pracy, palenie w miejscach publicznych, lewe zwolnienia lekarskie, brzydkie wyrażanie sie o naszej władzy itd, itd. Więc do dzieła Dred, bierz kartkę i pisz: "uprzejmie donoszę...."


Wypaczasz to co napisałem (prawdopodobnie celowo bo nie sądzę byś rzeczywiście nie rozumiał tego co jest wyżej napisane).

PostNapisane: Wt, 26 cze 2007, 08:07
przez kier_as
Nie wiem tylko czemu wcześniej radziłeś występować przeciw teściom


Bo w myśl art.132 k.r. i o. jest to możliwe (m. in. gdy uzyskanie środków potrzebnych uprawnionemu od zobowiązanego do alimentacji w bliższej kolejności jest połączone z nadmiernymi trudnościami.)
Oczywiście wiele zależy od szczegółów sprawy - ale tu ocena należy już do Papi.

Niestety ocena należy nie do Papi a do sądu. Do Papi
należy jedynie decyzja czy z tego artykulu występować. Sadzę, ze jesli juz dajemy rady to nie powinnismy doradzać wystepowania w z góry przegranym procesie. Gdy alimentodawca płaci i to regularnie w kwocie zasadzonej prawomocnym wyrokiem - nie zachodzaprzesłanki z art 132. Procesowac mozna sie zawsze, ale w przegranej sprawie nie warto
Dookoła nas mnóstwo nieprawidłowosci. Jest powszechne zatrudnianie na najnizsze (fikcyjnie)wynagrodzenie, praca na czarno, jeżdżenie bez pasów, przekraczanie dopuszczalnej ilosci godzin pracy, palenie w miejscach publicznych, lewe zwolnienia lekarskie, brzydkie wyrażanie sie o naszej władzy itd, itd. Więc do dzieła Dred, bierz kartkę i pisz: "uprzejmie donoszę...."


Wypaczasz to co napisałem (prawdopodobnie celowo bo nie sądzę byś rzeczywiście nie rozumiał tego co jest wyżej napisane). [/quote]
Ja tak rozumię Twoje słowa choć dla wypuklenia oczywiscie przekoloryzowałem. Nie mnie oceniać jak obiektywnie brzmia Twe słowa. Może ktoś neutralny to oceni. Ale jesli nie jestes jednak pasjonatem donosów to tylko mi cieszyc sie z tego

PostNapisane: Wt, 26 cze 2007, 09:04
przez Dredd
Do Papi
należy jedynie decyzja czy z tego artykulu występować.


I o to mi chodziło :)

Procesowac mozna sie zawsze, ale w przegranej sprawie nie warto


Ja nie znam szczegółów życia rodzinnego i osobistego Papi ani dokładnych danych co do sytuacji jej i ojca dziecka. Dlatego nie silę się na twierdzenie, że w Sądzie sprawa jest z góry wygrana czy przegrana. Nie jestem jasnowidzem ;)

Gdy alimentodawca płaci i to regularnie w kwocie zasadzonej prawomocnym wyrokiem - nie zachodzaprzesłanki z art 132.


A o tzw."zmianie stosunków" słyszałeś? (art. 137 k.r. i o.)
Dziecko z każdym dniem rośnie i rozwija się. Sytuacja się zmienia (nie tylko w zakresie potrzeb dziecka ale i np.na rynku pracy). Codziennością polskich Sądów są pozwy o podwyższenie alimentów (nawet jeśli zobowiązani płacą regularnie zasądzone wcześniej kwoty). I nie raz zdarza się że wnoszący o podwyżkę wygrywają ;)

Jeżeli wyrok na 200 zł o którym pisze Papi zapadł dawno to pewnie przed pozwaniem dziadków pozwałbym jeszcze najpierw ojca dziecka o podwyżkę. Gdyby jej sąd nie przyznał z powodu niskich możliwości zarobkowych ojca, a dziecko nie miałoby zaspokojonych wszystkich usprawiedliwionych potrzeb, to pozew wobec dobrze sytuowanych dziadków uważałbym za w pełni dopuszczalny. Oczywiście zawsze ostateczna ocena tego czy występować z powództwem przeciw rodzinie, czy nie należy do powoda.

Ja tak rozumię Twoje słowa choć dla wypuklenia oczywiscie przekoloryzowałem.


Ja staram się nie koloryzować.

PostNapisane: Wt, 26 cze 2007, 17:44
przez kier_as
Do Papi
należy jedynie decyzja czy z tego artykulu występować.


I o to mi chodziło :)


Gdy alimentodawca płaci i to regularnie w kwocie zasadzonej prawomocnym wyrokiem - nie zachodzaprzesłanki z art 132.


A o tzw."zmianie stosunków" słyszałeś? (art. 137 k.r. i o.)
Dziecko z każdym dniem rośnie i rozwija się. Sytuacja się zmienia (nie tylko w zakresie potrzeb dziecka ale i np.na rynku pracy). Codziennością polskich Sądów są pozwy o podwyższenie alimentów (nawet jeśli zobowiązani płacą regularnie zasądzone wcześniej kwoty). I nie raz zdarza się że wnoszący o podwyżkę wygrywają ;)

Jeżeli wyrok na 200 zł o którym pisze Papi zapadł dawno to pewnie przed pozwaniem dziadków pozwałbym jeszcze najpierw ojca dziecka o podwyżkę. Gdyby jej sąd nie przyznał z powodu niskich możliwości zarobkowych ojca, a dziecko nie miałoby zaspokojonych wszystkich usprawiedliwionych potrzeb, to pozew wobec dobrze sytuowanych dziadków uważałbym za w pełni dopuszczalny. Oczywiście zawsze ostateczna ocena tego czy występować z powództwem przeciw rodzinie, czy nie należy do powoda.



No i właśnie o to chodzi. Nie twierdzę, że przesłanki art. 132 NIGDY nie zajdą, a jedynie że nie zachodzą w tym momencie.
I dlatego miedzy innymi upieram sie że walczyć TAK, ale z ojcem dziecka. Staraj się czytać uwaznie. A przejaskrawianie pewnych twierdzeń jest powszechnie stosowane własnie dla czytających NIEUWAŻNIE :)

PostNapisane: Wt, 26 cze 2007, 17:54
przez taganka
W jakim wieku jest dzieko papi?

PostNapisane: Wt, 26 cze 2007, 18:49
przez Dredd
Nie twierdzę, że przesłanki art. 132 NIGDY nie zajdą, a jedynie że nie zachodzą w tym momencie.


Imponująca jednoznaczność oceny przy skromnej znajomości stanu faktycznego sprawy i zaznajomieniu się z relacją tylko jednej strony. Pracujesz może w Ministerstwie Sprawiedliwości? ;)

PostNapisane: Wt, 26 cze 2007, 22:08
przez PAPI
maly ma prawie 11 miesiecy. Jest jeszcze maly ale wlasnie na takie dzieci mnostwo sie wydaje bo rosna jak oszalale......

dzis wg jednej z porad zadzwonilam do ojca mego malucha i umowilam sie z nim na rozmowe. o dziwo zgodzil sie ale teraz mam ogromne watpliwosci czy to ma jakis sens jesli ojciec traktuje swe dziecko jak smiecia. Jak sadzicie czy jest w tym sens a moze mam sobie spotkanie darowac i gnac do sadu?