Wymeldowanie administracyjne - czy trzeba sądu?
Napisane: Wt, 6 sie 2013, 15:56Dzień dobry,
Mam taki problem. Chcę wymeldować syna z synową. Syn nie mieszka ze mną od kilku lat, synowa nigdy nie mieszkała (jest tu tylko zameldowana).
I teraz tak:
Miesiąc temu złożyłam w Urzędzie Gminy pismo o wymeldowanie syna i synowej.
Sprawa wygląda tak:
1. Wysyłają pismo na nasz adres, adresując na syna i synową (o wymeldowanie) - oni nie odbierają (co potwierdza, że nie mieszkają tu- teoretycznie okej, punkt dla mnie). Pismo przyszło po ok. 4 dniach. Ja dostałam kopię tego pisma.
2. Potem wysłano pismo do nich, na ich adres wskazany przeze mnie - nie odebrali (czego się dowiedziałam dziś w Urzędzie).
I teraz tak, krótko mówiąc: syn i synowa nie odebrali żadnego pisma i w UG dowiedziałam się, że teraz sprawa zostanie skierowana do sądu, bo żeby dzielnicowy mógł ustalić, czy oni faktycznie mieszkają pod wskazanym przeze mnie adresem, potrzebna jest niby zgoda sądu. Dla mnie jest to dziwne, bo przecież urzędnicy mogą sprawdzić, że faktycznie nie ma tu rzeczy tych dwojga, tak? Zresztą, syn nie dopełnił obowiązku meldunkowego i nie wymeldowali się po opuszczeniu tego lokalu. Nie można tego jakoś uprościć, tylko trzeba czekać jeszcze z 1-2 miesiące, aż to się zakończy? Po co Urząd ma sądownie wyznaczać reprezentantów tej pary, skoro wiadomo, gdzie mieszkają, można to sprawdzić...
Mam taki problem. Chcę wymeldować syna z synową. Syn nie mieszka ze mną od kilku lat, synowa nigdy nie mieszkała (jest tu tylko zameldowana).
I teraz tak:
Miesiąc temu złożyłam w Urzędzie Gminy pismo o wymeldowanie syna i synowej.
Sprawa wygląda tak:
1. Wysyłają pismo na nasz adres, adresując na syna i synową (o wymeldowanie) - oni nie odbierają (co potwierdza, że nie mieszkają tu- teoretycznie okej, punkt dla mnie). Pismo przyszło po ok. 4 dniach. Ja dostałam kopię tego pisma.
2. Potem wysłano pismo do nich, na ich adres wskazany przeze mnie - nie odebrali (czego się dowiedziałam dziś w Urzędzie).
I teraz tak, krótko mówiąc: syn i synowa nie odebrali żadnego pisma i w UG dowiedziałam się, że teraz sprawa zostanie skierowana do sądu, bo żeby dzielnicowy mógł ustalić, czy oni faktycznie mieszkają pod wskazanym przeze mnie adresem, potrzebna jest niby zgoda sądu. Dla mnie jest to dziwne, bo przecież urzędnicy mogą sprawdzić, że faktycznie nie ma tu rzeczy tych dwojga, tak? Zresztą, syn nie dopełnił obowiązku meldunkowego i nie wymeldowali się po opuszczeniu tego lokalu. Nie można tego jakoś uprościć, tylko trzeba czekać jeszcze z 1-2 miesiące, aż to się zakończy? Po co Urząd ma sądownie wyznaczać reprezentantów tej pary, skoro wiadomo, gdzie mieszkają, można to sprawdzić...