Czy i jak właściciel (administrator) serwisu internetenowego może odpowiedzieć za linki publikowane przez użytkowników? Czy wystarczy sam disclaimer? Czy taki disclaimer ma w ogóle jakieś znaczenie w prawie polskim?
Sam w sobie o niczym nie przesądza - może jednak mieć znaczenie przy ocenie czy wypełniono znamiona przestępstwa oraz czasem przy ocenie winy administratora serwisu (jako jeden z szeregu elementów stanu faktycznego). Podkreślić należy bowiem, że przestępstwa z art. 202 k.k. mogą być popełnione tylko umyślnie.
Wydaje mi się, że czasem "disclaimer" może działać wręcz na niekorzyść administratora. Bo jeśli link byłby zaopatrzony w komentarz administratora typu "uwaga pornografia, klikasz na własną odpowiedzialność" to jednoznacznie potwierdzałby, że administrator miał świadomość tego do czego link prowadzi i wskazywałby na umyślność działania administratora w prezentowaniu tego rodzaju treści.
Z drugiej strony taki "disclaimer" może działać na korzyść administratora, gdyż zgodnie z art. 202 § 1 k.k. przestępstwo skodyfikowane w tym przepisie zachodzi tylko wówczas, gdy prezentowanie treści pornograficznych może narzucić ich odbiór osobie, która tego sobie nie życzy.
Istotna uwaga, jaka mi się nasuwa, to fakt, że według mojej oceny taki "disclaimer", czy innego rodzaju ostrzeżenie nie wyłączy nigdy odpowiedzialności za kwalifikowane występki z art. 202 § 2 i 3 k.k. W tych paragrafach nie zawęża się bowiem odpowiedzialności do prezentowania treści pornograficznych w sposób który może narzucić ich odbiór osobie, która tego sobie nie życzy. Tu karalne jest - jak mi się prima vista wydaje - każde prezentowanie takich treści.
Myślę, że to jest kwestia bieżącego kontrolowania zawartości serwisu oraz reagowania na sygnały od użytkowników. Na jednym ze znanych mi (popularnych) serwisów działa forum dyskusyjne, na którym od czasu do czasu są wstawiane linki do stron pornograficznych - dzięki dobremu zorganizowaniu zespołu moderatorów, takie linki znikają szybko (często nawet po kilku - kilkunastu minutach). Myślę, że w takiej sytuacji trudno byłoby przypisać właścicielowi / administratorowi winę.
Zapewne nie winę umyślną a ta byłaby tu konieczna.
Dla mnie jednak samo zamieszczenie disclaimera nie wyłącza odpowiedzialności takiej osoby
Wydaje mi się że - jak to już napisałem wyżej - mogłoby wyłączać co do czynów z art. 202 § 1 k.k. (brak jednego ze znamion), choć nie sięgałem w tej sprawie po autorytety [powyższe wywody pisałem z głowy czyli z niczego ;)] i dyskusji w tej kwestii nie uważam za zamkniętą.