Mój problem trwa już od ponad 2 lat. Mam sąsiadkę która bardzo mnie nie lubi i za każdym razem gdy mnie widzi, daje mi to do zrozumienia. Są to przytyki słowne kierowane pod moim adresem. Stresowało mnie to bardzo ale nie reagowałam na jej zaczepki.
Niestety ostatnio sąsiadka zaczęła być bardzo wulgarna w stos. do mnie- kilkakrotnie, przy innych ludziach, wyzwała mnie od "kur..." , krzyczała że powinnam mieszkać w burdelu, że ze swojego domu robię dom publiczny i tam jest moje miejsce, że sprowadzam do domu lujów itd.
Okropnie to przeżywam, jestem roztrzęsiona i nie wiem co zrobić. Boję się tej kobiety, mieszka z mężem alkoholikiem, który już ma wyrok, bardzo często są u nich awantury, policja regularnie odwiedza tą rodzinę.
Boję się przechodzić koło niej, ponieważ obrzuca mnie stekiem wulgaryzmów, pewnie dlatego bo nie umiem jej odpowiedziec tym samym, po prostu mijam ją bez słowa a w domu płaczę.
Mam już dosyć tej sytuacji, nie mogę spokojnie pracować, jestem zestresowana a przedewszystkim mam dość tego upokorzenia i nie chcę byc bezsilna. Wiem że to forum prawne a nie kącik pomocy psychologicznej, ale wyprowadziłam się z domu w wieku 18 lat ponieważ ojciec znęcał się nade mną fizycznie i psychicznie, dziś jestem już "poukładana wewnętrznie" ale kiedy kolejny raz słyszę od tej kobiety że jestem "ku.." to coś we mnie pęka i mam naprawdę dość.
Dziś rozmawiałam z adwokatem, powiedział mi że mogę skierować sprawę do sądu, z art. 216 kk- zniewaga. Niestety pomoc adwokata na takiej sprawie to koszt 700 zł, nie stac mnie na to, ponieważ jeszcze studiuję i niewiele zarabiam.
Co robić? Może ktoś ma doświadczenie w takich sprawach?