Sprawa jest dosyć skomplikowana.
W kamienicy mieszka 81-o letnia babcia której jedyny syn znęca się nad nią psychicznie i fizycznie. Mieszkanie jest ADMowskie a on się tam urodził więc nie można go stamtąd wymeldować. Babcia założyła mu dwie sprawy sądowe, jedną o pobicie i drugą o groźby karalne (grozi że ją zabije). Niestety facet nie pojawia się na rozprawach, za każdym razem przysyłając usprawiedliwienie od lekarza. (jest rencistą i jego zdobycie nie nastręcza mu problemów). Ponieważ Wrocław jest dużym miastem, sądy są obciążone i odroczenia sięgają kilku miesięcy.
Udało nam się usunąć faceta z lokalu i dzielnicowy nie dopóścił żeby się w nim ponownie pojawił. Niestety ostatnio zmienił się dzielnicowy i jego następca boi się postępowania, defacto wbrew prawu. Synalek ostatnio zagroził że rozwali drzwi.Dzielnicowy stwierdził, że jeżeli będzie trzeźwy nie będzie mógł mu w tym przeszkodzić, ponieważ wystarczy, że chłopina powie, że włamuje się do domu bo zgubił klucze a policja będzie mogła się tylko przyglądać.
Co radzicie ?
Jak jest w sytuacji gdyby ktoś wykupił to mieszkanie ? Czy jako właściciel będzie mógł bez problemu wymeldować delikwenta na bruk ?
Czy jedynym wyjściem dla kobiety jest wyprowadzenie się z własnego domu ?
ps. Tak na marginesie ciekawostka.
Ten sam gosciu od dwoch lat nie ma prawa jazdy. Przez cały ten czas jezdzi pijany po Wrocławiu. Policja kilkanaście razy już go zatrzymywała, wlepiała mandat, zawoziła na wytrzeźwiałkę i kierowała sprawę do sądu. Gościu jak jeździł tak jeździ. Pan Dzielnicowy stwierdził, że dopóki komuś nie zrobi krzywdy to w zasadzie są bezradni. Gościu umiejętnie unika sądu a wozu zabrać mu nie można. Podobno w samej dzielnicy Psie Pole takich przypadków mają kilka. Horror....