Według Pawła Szpudy, zastępcy dyrektora okręgu warszawskiego ZAiKS-u, tych, którzy nie płacą za publiczne odtwarzanie muzyki, można podzielić na dwie grupy: jedni mówią, że nie wiedzą o takim obowiązku, inni po prostu płacić nie chcą.
- W ubiegłym tygodniu przyszedł do mnie kontroler ZAiKS-u. Podpisaliśmy umowę i teraz co miesiąc będę płaciła za wykorzystywaną muzykę. Ale wcześniej nie wiedziałam, że mam taki obowiązek - tłumaczy się pani Urszula, właścicielka pubu przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.
Podobnie mówili dyrektorzy liceów i podstawówek. Ale skoro szkoła płaci za wynajęcie sali, posiłki, to dlaczego pomijać muzyków, kompozytorów, autorów tekstów? - upominał się o swoje ZAiKS. Na dyrektorów padł blady strach. Zaplanowane studniówki i bale mogły się nie odbyć, bo skąd dodatkowo wziąć na tantiemy.
Żądania ZAiKS-u wzbudziły wiele kontrowersji. - Studniówka nie jest imprezą otwartą. To nie jest bal, który przynosi szkole krociowe zyski. Jest to impreza szkolna i żadnych korzyści majątkowych z tego tytułu nie osiągamy. Żądanie płacenia tantiem od wykorzystywanej muzyki jest niepoważne, niesprawiedliwe i absurdalne, zwłaszcza że sytuacja finansowa szkół nie jest najlepsza - mówi Izabela Muszyńska, dyrektorka XLI Liceum Ogólnokształcącego im. J. Lelewela w Warszawie.
- Pobieranie opłat za studniówki jest zasadne i zgodne z prawem - uważa Paweł Szpuda. - Jeżeli jednak imprezę w szkole organizują sami uczniowie i wykorzystują swój prywatny sprzęt, nagrania z własnej płytoteki, wtedy ZAiKS nie upomni się o pieniądze.
Tantiemy za tegoroczne studniówki były różne. W Olsztynie i okolicach w zależności od liczby uczestników i wykorzystanych utworów wahały się od 32 do 260 zł za całą imprezę, w Warszawie - złotówkę od osoby, w Siedlcach - 50 groszy od osoby.
W stolicy przed studniówkami kontrolerzy ZAiKS-u odwiedzali szkoły. W rezultacie prawie połowa rozliczyła się z tantiem. - Będziemy rozmawiać z kuratorium. Nie może być tak, że jedni płacą, a inni nie - mówi Paweł Szpuda. Szkoły, które nie wywiążą się z obowiązku, mogą zostać podane do sądu. Taki precedens miał miejsce w Kieleckiem - wyrok sądu był pomyślny dla ZAiKS-u.
Jednak zdaniem Andrzeja Kazimierza Nowickiego, autora tekstów piosenek, szkoły, organizując studniówki, nie osiągają żadnych korzyści majątkowych. - Zgodnie z prawem autorskim, tę działalność można zinterpretować jako pewną formę działalności edukacyjnej. Żądania płacenia tantiem to tylko uzurpacja ZAiKS-u. W tym wypadku nie ma on racji.
Stawka
za przedszkolaka
Czy nasi milusińscy skazani są na słuchanie Bacha i Mozarta - kompozytorów, których praw nie chroni ZAiKS? - Nie upominamy się o pieniądze od przedszkoli - uspokaja Szpuda. - Jednak gdyby dyrekcja przedszkola zorganizowała imprezę z biletami wstępu, na której byłaby odtwarzana muzyka, wówczas nasze żądanie zapłacenia tantiem autorskich byłoby uzasadnione.
Ale jak na razie przedszkola pozostają poza zasięgiem ZAiKS-u. Podobnie sprawa wygląda ze szkolnymi radiowęzłami. - Nie ma powodu, by za taką działalność żądać tantiem. W tym wypadku szkoła nie osiąga żadnych korzyści materialnych - tłumaczy wicedyrektor warszawskiego ZAiKS-u. - Ale jeśli w radiowęźle pojawią się reklamy, płatne ogłoszenia, wtedy być może wystąpimy z żądaniem opłat za wykorzystywaną muzykę.
http://www.nowe-panstwo.pl/archiwum/nr19/glowna/kul_artys.htm
Hm, dość sporna kwestia i niejednoznaczne opinie...